Dlaczego krowie łatwiej zmienić poglądy niż ludziom?

1 sie

Dlaczego krowie łatwiej zmienić poglądy niż ludziom?

Elliot Aronson, jeden z ojców psychologii społecznej, stwierdził kiedyś, że choć bardzo lubimy myśleć o sobie jako o istotach racjonalnych, bliższe prawdy byłoby stwierdzenie, że jesteśmy raczej skłonni do racjonalności, a bez względu na to jak irracjonalnie się zachowujemy w rzeczywistości, chcemy się wydawać rozsądni zarówno sobie jak i innym ludziom.

Jeśli uważasz się za osobę w pełni racjonalną, która potrafi łatwo przyznać się do błędu, do własnej głupoty, niewiedzy czy naiwności i jest w stanie zmienić swoje utrwalone poglądy pod wpływem racjonalnych argumentów drugiej strony, należysz do mniejszości która nie ma problemu obiektywną oceną.

Jeśli jednak zauważasz w sobie trudność z rzeczowym analizowaniu argumentów innych ludzi, wewnętrzny opór w przyjmowaniu informacji sprzecznych ze swoimi poglądami i rosnące przekonanie o słuszności swoich racji, należysz do większości dla której przeznaczony jest ten artykuł.

Jeśli go przeczytasz:

1.      Zrozumiesz dlaczego tak trudno zmienić zdanie?

2.      Dowiesz się czym jest dysonans poznawczy, skąd się bierze i jak objawia?

3.      Nauczysz się jak nie popełniać błędów związanych z naturalną skłonnością do bezrefleksyjnego utrwalania własnych opinii.

Psychologowie już dawno zauważyli, że im bardziej człowiek zaangażuje się w określone postępowanie, tym większy opór będzie stawiać informacjom, które temu postępowaniu zagrażają. Im wyższa stawka emocjonalna, finansowa czy moralna się z tym wiąże, tym trudniej przyznać się nam do błędu.

Dlaczego tak się dzieje?

W 1957 roku Leon Festinger, jeden z głównych teoretyków psychologii społecznej, ogłosił teorię dysonansu poznawczego, opisującą to jak ludzie racjonalizują swoje postępowanie. Zgodnie z tą teorią do dysonansu dochodzi, kiedy jednostka żywi dwie psychologicznie sprzeczne myśli, przekonania, postawy czy opinie lub zachowuje się niezgodnie ze swoim przekonaniem czy wyznawanymi wartościami. Taka niezgodność wywołuje bardzo nieprzyjemny stan napięcia (stres), który jeśli nie zostanie zredukowany, sprawia że człowiek płaci za to wysoką cenę psychologiczną: doświadcza poczucia winy, smutku, lęku, miewa koszmarne sny lub cierpi na bezsenność. Nic dziwnego, że próbuje zredukować ten konflikt w możliwie najprostszy sposób. Albo więc zmienia jedno z przekonań czy swoje zachowanie albo obydwa tak, aby jak najlepiej do siebie „pasowały”. Dotyczy to zwłaszcza sytuacji gdy zagrożona jest samoocena osoby. Człowiek jest wtedy gotowy na daleko posuniętą autosugestię, zniekształcenie i zaprzeczanie rzeczywistości, aby usprawiedliwić swoje postępowanie. Gdy poprzednie zachowanie zagraża naszej samoocenie, pojawia się silna skłonność do racjonalizacji. Teoria dysonansu podważa pogląd, że ludzie przetwarzają informację w sposób logiczny i racjonalny. I tak, kiedy jakaś informacja jest zgodna z naszymi ugruntowanymi opiniami, uznajemy ją za wiarygodną i użyteczną. Jednak kiedy nie jest z nimi zgodna, uważamy ją za błędną lub wręcz głupią. Zwykle potrafimy znaleźć sposób, aby skrytykować czy zignorować te informacje i paradoksalnie umocnić swoje dotychczasowe przekonanie. Nasza potrzeba zgodności z przekonaniami jest tak silna. Dlatego psychologowie często mówią, że ludzie w gruncie rzeczy pytają aby upewnić się w tym co już wiedzą, a nie dlatego aby się czegoś nowego dowiedzieć.

Obrona samooceny za wszelką cenę.

Redukując dysonans, człowiek broni swojej samooceny i zachowuje pozytywny obraz siebie. Stosując samousprawiedliwienie, pozwala przekonać samego siebie, że to co zrobił było najlepszym z możliwych rozwiązań. Każdy bowiem posiada własne granice moralności i stara się je za wszelką cenę uzasadnić. Często przybiera to absurdalną postać.

Oto przykład doświadczenie jakie przeprowadziłem podczas szkolenia dla grupy menedżerów. Spytałem uczestników o zestaw uniwersalnych cech, którymi powinien się charakteryzować menedżer. Takich jakimi chcieliby widzieć szefów ich pracownicy i jakie chcieliby posiadać przełożeni. Pośród różnych, jedną z kluczowych z którą zgodzili się wszyscy, okazała się uczciwość. Pogłębiając dyskusję, poprosiłem o wskazanie przykładów zachowań, które charakteryzują człowieka uczciwego. Nie przywłaszczanie sobie cudzych rzeczy, pojawiło się jako jedno z głównych. Wtedy spytałem, komu z uczestników, nigdy nie zdarzyło się wynieść z pracy do domu, służbowego ołówka, długopisu, papieru, nie skorzystać z firmowego ksero do celów prywatnych, nie zapłacić kartą służbową za swój lunch. Nikt nie podniósł ręki… W odpowiedzi usłyszałem za to kilka typowych wymówek, które miały usprawiedliwić taką (nazwijmy rzecz po imieniu) kradzież. Oto przykłady: „Jaka to różnica czy korzystam z tego długopisu w pracy czy w domu?”. „Gdybym chciał wyjść do sklepu aby to kupić, musiałbym wyjść wcześniej z pracy, a tak pracuję i firma ma z tego korzyść”. „Gdybym zarabiała więcej, mogłabym to kupić za swoje”. „Czym jest ten drobiazg wobec mojego wysiłku i zaangażowania które poświęcam tej firmie”. „Na górze kradną bardziej”. „Zarabiam dla tej firmy wielkie pieniądze”. „To była wyjątkowa sytuacja”. I tak dalej..

Co wzmacnia dysonans?

Czas, wysiłek, wydane pieniądze czy zaangażowanie emocjonalne w sprawę, sprawiają, że tym mocniej bronimy słuszności naszego wyboru czy opinii i tym silniejsza będzie chęć ich podtrzymania. Z tego też powodu pytanie użytkownika o opinię jakie często spotykamy w sieci, na temat czegoś co my sami chcemy kupić obarczone jest sporym ryzykiem nieobiektywnej rekomendacji. Bo przecież jeśli ktoś wydał ciężko zarobione pieniądze, poświęcił czas na wcześniejsze sprawdzenie parametrów i uważne przestudiowanie instrukcji, przyzwyczaił się, że dane urządzenie jest w jego domu, to raczej trudno będzie mu powiedzieć że w gruncie rzeczy się pomylił, bo wyrób jest do kitu. Słowem, każdy broni swego.

Pozycja i zaufanie społeczne, stanowisko, tytuł naukowy, posiadany autorytet w środowisku, sława czy renoma eksperta, także wpływają na potęgowanie dysonansu. Obawa o zagrożenie samooceny, powoduje, że szansa na przyznanie się do błędu takiej osoby jest mniejsza. Stąd też im „wyżej”, tym większa łatwość w znajdowaniu wymówek: dlaczego taka czy inna prognoza nie spełniła się; wyniki zarządzanej organizacji są inne niż zakładane; wydany kiedyś wyrok mimo nowych podważających dowodów jest nadal sprawiedliwy; praktykowana od lat terapia, bezskuteczna w świetle naukowych dowodów jest nadal stosowana; zachowanie moralnie niewłaściwe, ma rzekomo swoje mocne uzasadnienie itd.

Elliot Aronson napisał kiedyś, że „mechanizm redukcji dysonansu działa jak termostat, utrzymując naszą samoocenę na wysokim poziomie”.

Co ciekawe, dysonans dotyczy także osób o niskiej samoocenie. Ludzie tacy odczuwają dyskomfort, kiedy odnoszą sukcesy. Ponieważ jest to niezgodne z ich obrazem siebie, szukają wyjaśnienia powodzeń w przypadku lub traktują to jako łut szczęścia, wyjątek potwierdzający i utrwalający regułę.

Zło rodzi jeszcze większe zło.

Psychoanalityczna teoria oczyszczającej mocy katharsis, polegającego na przekonaniu o zbawiennej roli odreagowania złości nie znajduje potwierdzeni w badaniach. Agresywne wyładowanie negatywnych emocji przynosi ulgę tylko na chwilę. Wzrost ciśnienia krwi potęguje odczuwaną złość, nie pozwalając powrócić organizmowi do stanu równowagi, co wzmaga i przedłuża odczuwany stres. Stosowanie przemocy wzbudza dysonans. Skoro bowiem my dobrzy ludzie, zadajemy celowo cierpienie innej osobie, to z pewnością sobie na to zasłużyła. A jeśli tak, to nienawidzimy jej jeszcze bardziej niż przed wyrządzeniem krzywdy, co skłania nas do jeszcze większego nasilenia agresji wobec niej. I tak mechanizm samousprawiedliwienia naszego zachowania prowadzi do błędnego koła agresji.

Dobre strony dysonansu.

Na szczęście teoria dysonansu tworzy także tak zwane błędne koło dobroci. Nasze dobre uczynki tworzą bowiem spirale życzliwości i współczucia. Robiąc coś dobrego dla kogoś, zaczynamy postrzegać osobę której pomogliśmy w dobrym świetle. Nawet kiedy kogoś nie lubimy, zrobienie czegoś dla tej osoby, każe nam mentalnie uzasadnić ten czyn poprzez zmianę stosunku do tej osoby. Bo przecież nasz „racjonalny” mózg nie byłby w stanie „uzasadnić” dobrego uczynku wobec naszego wroga, kogoś złego i bezwartosciowego. Potrzeba zgodności sprawia, że dostrzegamy iż ten nielubiany ktoś, nie jest jednak taki zły jak myśleliśmy. Przecież złemu bym nie pomagał, podpowiada ukryty głos wewnętrzny… Dlatego proś ludzi z którymi się nie lubisz o pomoc. Zyskasz ogromną szansę na zmianę nastawienia tej osoby do ciebie i twojego stosunku do tej osoby.

Destrukcyjne strategie łagodzenia dysonansu.

Oto w jaki sposób redukuje się dysonans poznawczy spowodowany przez świadomość tego, że zrobiło się coś niewłaściwego.

1.      Zaprzeczanie. To twierdzenie, że nie mamy sobie nic do zarzucenia, mówiąc: „To był jedyny sposób aby..”.

2.      Zbagatelizowanie. Zawiera element przyznania się do winy, z argumentami pomniejszającymi lub usprawiedliwiającymi odpowiedzialność. „Co prawda zrobiłem to, ale inni robią gorzej…”.

3.      Puszczenie w niepamięć. Polega na przyznaniu, że zrobiło się coś złego (zwłaszcza wobec niezaprzeczalnych dowodów), z natychmiastową próbą zapomnienia o całej sprawie. „Co się stało to się nie odstanie, idźmy dalej”.

Jak sobie radzić z dysonansem?

Nasza wrodzona potrzeba łagodzenia dysonansu poznawczego jest uniwersalnym mechanizmem psychicznym, ale nie oznacza to że musimy zawsze jej ulegać. Podejmując decyzje życiowe czy zawodowe, dobrze jest mieć świadomość ograniczeń i ryzyka popełniania błędów jakie niesie ze sobą dysonans poznawczy.

1.      Świadomość istnienia mechanizmów dysonansu w nas i w innych ludziach, pomaga redukować nasze reakcje zmierzające do ochrony naszych przekonań za wszelką cenę, a także chronić się przed tymi którzy im ulegają.

2.      Zgadzaj się na zewnętrzną kontrolę swoich działań. Niezależny audytor, który co jakiś czas spojrzy na twoją pracę i sposób w jaki komunikujesz się z otoczeniem.

3.      Poszukaj mentora, który mając doświadczenie życiowe i zawodowe będzie dla ciebie lustrem i da sobie prawo do obiektywnej oceny twojego postępowania.

4.      Wprowadź w swojej organizacji mechanizmy nagradzające osoby jawnie i bez wymówek przyznające się do błędów. Sam bądź tego przykładem.

5.      Analizuj swoje postępowanie krytycznie i beznamiętnie. Zadawaj sobie przy tym pytanie, jak bardzo zaangażowałem się w sprawę, ile czasu i wysiłku mnie to kosztowało. Przyglądaj się własnym emocjom. Czy to nie przesłania mi obrazu i nie wpływa na poszukiwanie samousprawiedliwień lub sztywności w trzymaniu się własnego zdania.

6.      Pamiętaj o efekcie kosztów utopionych. Miej odwagę przerwać nierokujący projekt i przyznać się do błędu, mimo znacznego nakładu środków i czasu który już poświęcono na jego realizację.

7.      Zauważaj wysiłki i starania swoich pracowników, a nie ich inteligencję czy zdolności. Dzięki temu będą postrzegać twoją opinię jako użyteczną informację, co pomoże im robić postępy, a nie dowód zaszufladkowania do takiej czy innej kategorii ludzi.

8.      Przekazując podwładnemu informację zwrotną nie odwołuj się do zdrowego rozsądku, nie pouczaj, bo to jeszcze bardziej w nim wzmocni potrzebę usprawiedliwiania się. Zachęcaj do opisywania sytuacji, przesłanek z jakich wyciągnął taki czy inny wniosek, przyczyn dla których podjął taką a nie inną decyzję. Tylko tak, będzie w stanie uczyć się na własnych błędach.

9.      Jeśli jakaś oferta wydaje się zbyt korzystna aby mogła być prawdziwa, to prawdopodobnie tak jest. Poszukaj oznak niekorzystnej oferty Zadawaj pytania dlaczego? Szukaj argumentów za przeciwnym stanowiskiem. Zachęcaj swoich współpracowników do takich poszukiwań.

10.  Szukaj wielu różnorodnych źródeł informacji. Unikaj uzależnienia od jednego punktu widzenia. Bądź otwarty na różne media i różne perspektywy, na ludzi innych od siebie.

Leave a Reply