7 grzechów głównych intuicji

7 wrz

7 grzechów głównych intuicji

Każdego dnia podejmujemy w pośpiechu szereg natychmiastowych decyzji kierując się intuicją. To działania ekonomiczne, szybkie, instynktowne i wynikające z ewolucyjnych uwarunkowań w każdym z nas. Obok jednak oczywistych zalet takich „automatyzmów”, można znaleźć wiele ich ograniczeń. Poniżej przedstawiam „7 grzechów główny intuicji” stanowiących wybrane przykłady słabości naszej intuicji.

  1. Spontaniczne wnioskowanie o cechach – podstawowy błąd atrybucji.

Oceniając zachowania innych ludzi mamy tendencję do przypisywania im stałych cech osobowości leżących u podstaw ich działań. Jednak w odniesieniu do naszych reakcji częściej tłumaczymy je czynnikami sytuacyjnymi (Napolitan, 1979; Jones, 1967; Fiedler, 1991). Kiedy więc na przykład widzimy szybko i niebezpiecznie jadącego kierowcę pomyślimy raczej, że jest „z natury” agresywny niż że na przykład spieszy się do chorej matki. Kiedy jednak „poniesie nas” w rozmowie z bliską osobą raczej znajdziemy sobie wytłumaczenie w postaci naszego przemęczenia i drażliwości spowodowanej problemami w pracy niż złą cechą naszego charakteru.

  1. Złudna korelacja.

Nasz mózg uwielbia porządkować i budować schematy. To ułatwia codzienne funkcjonowanie, zmniejsza ilość podejmowanych decyzji, a dzięki temu ogranicza ilość energii niezbędnej w procesach poznawczych. Cóż mózg nie lubi się przemęczać, dlatego upraszcza sobie (i nam) życie gdzie to tylko możliwe. Ta tendencja sprawia jednak, że często dostrzegamy związki tam, gdzie w rzeczywistości ich nie ma. Z rzucających się w oczy przypadków czynimy regułę. Takie złudne korelacje leżą u podstaw przesądów, na przykład że bezpłodne pary, które adoptowały dziecko mają większe szanse na własne (Gilovicha, 1991). Mogą również prowadzić do powstawania i utrwalania stereotypów, a więc założeń dotyczących związków między członkostwem w jakieś grupie a cechami indywidualnymi jej członków (Brown, 1989; Hamilton, 1994). Rasistowskie etykiety czy dowcipy „o blondynkach” albo uogólnienia wiążące cechy osobowości z określonymi zawodami (np. każda księgowa jest… albo każdy handlowiec jest… ) stanowią typowe przykłady takich właśnie zjawisk.

  1. Błąd konfirmacji.

Kiedy już nabierzemy jakiegoś przekonania, bardzo trudno jest nam je zmienić. Szukamy aktywnie przykładów potwierdzających naszą opinię na dany temat, pomijając te które nie są z nią zgodne. Nawet rozmawiając na jakiś temat ludzie zwykle chcą utwierdzić się w tym co i tak już wiedzą, niż poznać i rozważyć odmienny punkt widzenia. Brakuje otwartości rozumianej jako gotowość odkrywania czegoś nowego. Dlaczego? Bo to oznacza zmianę. A tej większość z nas nie lubi. To dopuszczenie możliwość że się mylimy. A nasze mózgi bardzo nie lubią się mylić. To wzbudza w nas lęk. Nie tyle przed nowym, a raczej przed utratą tego co dobrze znane, w czym czujemy się dobrze i pewnie. Dlatego tak usilnie bronimy się przed wystawieniem na ryzyko błędnego osądu. Mylą się więc  inni, ale nie my. Uparte tkwienie w naszych przekonaniach zapewnia nam poczucie bezpieczeństwa: a) równowagę i stan himeostazy na poziomie fizjologicznym i psychicznym (a pamiętajmy że zakłócenie homestazy wg Lazarusa jest przyczyną stresu) oraz b) poczucie kontroli, kompetencji i autonomii (które w koncepcji Ryana i Deci stanowią podstawowe potrzeby psychologiczne człowieka). Tworzy złudzenie że jesteśmy panami swojego losu. Dlatego tak zażarcie walczymy ze wszystkim co jest niezgodne z naszymi wyobrażeniami.

Towarzyszy temu opisane przez psychologów zjawisko nadmiernej pewności siebie. „Efekt Krugera-Duninga” (1999, 2002) mówi o tym, że: im mniej się na czymś znasz tym bardziej jesteś pewny swoich umiejętności i sądów na dany temat, a im masz więcej wiedzy i doświadczenia, tym więcej niuansów dostrzegasz a Twoje  opinie i ocena umiejętności dotyczące danego zagadnienia są bardziej wyważone (a nawet pojawia się tendencja do ich zaniżania). Nie tylko medialni celebryci z założenia znający się „najlepiej” na wszystkim są poszechnym przykładem tej zależności. Pełno dookoła takich pseudo znawców.

Inną odmianą błędu potwierdzenia jest opisany przez Roberta Mertona „Efekt Pigmaliona”. Polega na odnoszeniu się do innych ludzi, w sposób który może powodować spełnianie się naszych oczekiwań w stosunku do nich (samospełniająca się przepowiednia). To nadawanie „etykiet” ludziom i filtrowanie informacji dotyczących jakieś osoby w taki sposób, aby utrzymać przekonanie na jej temat oraz takie modelowanie naszych zachowań, aby prowokowały jej działania, które będą następnie spełniały nasze oczekiwaniami wobec niej. I właśnie dlatego pracownik uznany przez szefa za „słabego” zwykle zostaje już takim w jego oczach, a ten z założenia „wybitny” stale się rozwija.

Znaczna część szefów zamiast weryfikować swoje trwałe (a często błędne) przekonania na temat swoich współpracowników woli wyszukiwać „wyjątki” od reguły, co pozwala im nadal stosować ją bez podważania jej prawdziwości.

Jak sprawić, aby ktoś Cię obdarzył sympatią? Psychologowie podpowiadają: najpierw przekonaj sam siebie, że już tak jest. Wtedy możesz go traktować w taki sposób, że rzeczywiście Cię polubi.

Więcej na ten temat przeczytasz w moim wpisie na blogu pod tytułem: „Dlaczego krowie łatwiej zmienić poglądy niż ludziom?”

Dlaczego krowie łatwiej zmienić poglądy niż ludziom?

Jak sobie z tym radzić, jak skłonić ludzi aby otworzyli się na inne poglądy? Psychologowie podpowiadają, aby zamiast przedstawiania argumentów na poparcie swojej tezy, skłonić rozmówcę, aby wyobraził sobie dlaczego ktoś mógłby wyznawać pogląd przeciwny. Słowem, aby podał argumenty wyjaśniające przekonanie przeciwne do własnego. To daje szansę na dopuszczenie do świadomości innych poglądów, dostrzeżenie słabości własnego rozumowania, mniejszą radykalizację i znalezienie konsensusu.

  1. Heurystyki.

Wiele automatycznych wyborów dokonujemy w oparciu o Heurystyki naszego umysłu. Są to jak pisali Gigerenzer i Todd (1999) proste zasady w naszym kognitywnym kuferku z narzędziami umożliwiające podejmowanie szybkich i ekonomicznych decyzji, które odpowiadają za naszą intuicyjną inteligencję. Owe uproszczone reguły wnioskowania, którymi posługujemy się nieświadomie na co dzień (Kahneman, 2012) zwykle dobrze funkcjonują, ułatwiając nam życie. Jednak czasami prowadzą na manowce fałszywych postrzeżeń. Jak na przykład wtedy, kiedy błędnie ocenimy odległość od samochodu jadącego przed nami w zamglony poranek. Bo choć nasz mózg intuicyjnie słusznie zakłada, że przedmioty o zamazanych kształtach znajdują się dalej niż wyraźne obiekty (i zwykle tak jest), to akurat w tym przypadku może nas zawieść. Podobnie dzieje się, kiedy mamy ocenić częstość i prawdopodobieństwo zaistnienia zdarzeń za pomocą ich łatwiejszej dostępności w pamięci (heurystyka umysłowej dostępności). Często rzeczywiście jest tak, że te które przychodzą nam szybciej na myśl rzeczywiście są powszechniejsze. Jednak jak pokazują badania, obrazowe, łatwe do wyobrażenia zdarzenia uważamy za bardziej prawdopodobne niż te które są trudniejsze do przypomnienia, a które statystycznie są jednak częstsze (MacLeod i in., 1992; Sherman i in., 1985). Choć ryzyko śmierci z powodu zapalenia płuc jest trzy razy większe niż w wyniku zabójstwa, to morderstwa badani obawiali się bardziej (Hamil i in., 1980). Co ciekawe podobnie działają fikcyjne sytuacje prezentowane w mediach czy filmach (Gerrig i  in., 1999). Gdybyście chcieli ocenić czego jest więcej samobójstw czy zabójstw w Polsce, pewnie zaskoczeniem dla niektórych z Was byłyby dane statystyczne potwierdzające dziesięciokrotnie większą ilość samobójstw niż zabójstw. To właśnie efekt epatowania zbrodnią w mediach. Takie tematy przykuwają uwagę widzów i lepiej się sprzedają. W rezultacie wydają nam się znacznie powszechniejsze niż są w rzeczywistości. Można się chyba zgodzić z wnioskiem, że: „większość ludzi rozumuje w kategoriach dramatycznych, a nie ilościowych” (Myers, 2002, s. 208).

  1. Złudzenie reprezentatywności.

Oceniając prawdopodobieństwo, że jakiś obiekt czy zdarzenie należy do jakieś kategorii, zwykle posługujemy się heurystyką reprezentatywności. Często w tak dokonywanych osądach tkwi ziarno prawdy, a przewidywania oparte na tej heurystyce mogą być trafne. Jak wtedy kiedy zakładamy, że młodzi mężczyźni jeżdżą szybciej niż starsze kobiety. Ale już kiedy spytamy czy napotkamy właśnie mężczyzna czytający w metrze kwartalnik naukowy ma doktorat czy nie skończył studiów pierwsza myśl może wskazywać na pierwszą opcję. Jeśli jednak uwzględnimy wartość bazową to jest statystyczne dane liczbowe prezentujące ile osób z tytułem doktora jeździ warszawskim metrem, a ile osób spośród pasażerów nie posiada wyższego wykształcenia, okaże się że statystyczne prawdopodobieństwo każe nam poważnie rozważyć opcje drugą. Jak z tego wynika oceniając tego rodzaju prawdopodobieństwo w życiu czy biznesie na podstawie wątłych danych warto uwzględnić statystyczne wartości bazowe dla danej grupy czy kategorii.

  1. Konstruowanie wspomnień.

Ludzie często oceniają przeszłość przez pryzmat aktualnego nastroju. W chwilach uniesienia koloryzujemy a w okresach przygnębienia zabarwiamy nasze wspomnienia na czarno (Forgas i in., 1984). Jedna z mądrości Talmudu wskazuje: „Nie widzimy rzeczy takimi jakimi są a takimi jakimi my jesteśmy.” Okazuje się również, że tendencja naszego umysłu do ciągłości i wypełniania luk sprawiają, że około 1/4 z nas można „zaszczepić fałszywe wspomnienia” przez sam fakt ich szczegółowego opisania przez badacza lub samodzielnego przeczytania sugestywnego opisu przez osobę badaną (Loftus, 1993).

  1. Predykcyjna tendencja trwałości.

Zdaniem Daniela Gilberta większość ludzi błędnie prognozuje czas trwania swoich emocji związanych z hipotetycznymi wydarzeniami zarówno pozytywnymi i negatywnymi. Wraz ze współpracownikami nazwał to „tendencją trwałości” (Gilbert, i in., 2002), zaś M.Ross „kognitywną zarozumiałością” (Ross, 1998). Intuicje osób biorących udział w badaniach dotyczące czasu i intensywności emocji związanych na przykład z zerwaniem znajomości, doznaniem zniewagi czy wygranej ulubionej drużyny są najczęściej mylne (Yueh-Ting, 1996). Podobnie zwykle mylimy się w predykcjach dotyczących naszych zachowań w życiu codziennym (Shrauger, 1985), posłuszeństwa wobec autorytetu (Milgram, 1974), reakcji na niewłaściwe zachowanie innych (Swim, 1999) czy własnej uczciwości (Dunning, 1990). Stąd bierze się między innymi zjawisko określone przez psychologów „złudnym optymizmem”, będące często nierealistycznie optymistyczną oceną przyszłych zdarzeń w życiu na przykład naszego zdrowia czy przyszłości (Weinstein, 1980, 1982). I choć zdaniem Martina Seligmana optymistom żyje się lepiej, są zdrowsi i odczuwają większy poziom szczęści (Seligman, 1996) to zaciąganie kredytu na 30 lat z wiarą w stały poziom dochodów, czy przekonanie o niezniszczalności swojego zdrowia albo odporności na wszelkie nałogi, należy uznać za ciemną stronę optymizmu.

Psychologowie radzą, aby przewidując swoje emocje i reakcje brać pod uwagę swoje rzeczywiste zachowania w podobnych sytuacjach. Kiedy zaś nie możemy znaleźć analogii we własnym doświadczeniu wystarczy dowiedzieć się jak inni czują się obecnie w takich okolicznościach (Epley, Dunning, 2000). Dlaczego jednak ludzie nie korzystają z tej prostej metody substytucji? Badania dowodzą, że głównym powodem jest nasze fałszywe przeświadczenie o odmienności i wyjątkowości. Większość z nas wierzy, że w szczególny sposób różni się od innych, nie może więc wnioskować o swoich zachowaniach i emocjach na podstawie reakcji innych – przeciętnych ludzi (Kruger, 1999). Okazuje się, że nawet kiedy robimy coś tak samo jak inni, uzasadniamy to wyjątkowymi powodami, np. normami społecznymi, właściwościami rzeczy, antypatiami (Jones, Nisbett, 1972; Miller, McFarland, 1987; Miller, Nelson, 2002; Snyder, Fromkin, 1977). Tymczasem substytucja może być prostym i skutecznym sposobem przewidywania naszych przyszłych odczuć i zachowań bo w rzeczywistości (choć trudno nam w to uwierzyć) więcej nas łączy niż dzieli z innymi ludźmi.

Leave a Reply